piątek, 22 listopada 2013

Rozdział 3.

                Gdy wchodziła po schodkach do ogrodu Billa i Fluer goście powoli siadali do stołu. Przywitała się jeszcze z tymi, którzy najpóźniej przybyli i zajęła miejsce między Ginny i Ronem. Rozejrzała się dookoła i od razu do głowy przyszła jej jedna myśl.. Jak bardzo ci ludzie są teraz szczęśliwi. Na ich twarzach malował się uśmiech i spokój. Oczy błyszczały, a policzki były zaróżowione. Rzuciła spojrzenie w lewą stronę, prosto na Ginny. Długie rude włosy, porcelanowa cera, brązowe, jasne oczy. Ruda zauważyła jej spojrzenie i uśmiechnęła się promiennie. Teraz Hermiona spojrzała w prawą stronę i  dojrzała Lunę z Neville’m. Pomachała im lekko. Wyglądali tak radośnie, trzymając się za ręce. Tuż obok nich siedział George, który uważnie spoglądał w stronę brązowowłosej. Hermionie w ciągu sekundy zrzedła mina i odwróciła wzrok. Nie mogła wytrzymać tego spojrzenia. Tych pustych oczu.
                To od razu uświadomiło jej, jak wielu przyjaciół nie ma już wśród nich. Lupin i Tonks. Para, która według niej pasowała do siebie jak ulał. Uzupełniali się w każdej sytuacji, akceptowali swoje wady, przezwyciężali problemy i przeszkody. Przypomniała sobie, że na ich pogrzebie obiecała matce Nimfadory niedługo odwiedzić Teddy’ego. „Zrobię to w tygodniu. – pomyślała.” Koło Kingsleya zawsze siedział Szalonooki Moody. Jego też już nie było wśród żywych. Podejrzliwy czarodziej, można było czasem mówić, że postradał zmysły, ale jednak zawsze odważny, zawsze walczący za dobro. Jej spojrzenie napotkało Harry’ego. Widok przyjaciela od razu nasunął jej myśl o Syriuszu i Dumbledorze. Jedne z najważniejszych postaci całego Zakonu Feniksa. Black był jak członek rodziny, a dyrektor Hogwartu dla wszystkich magicznych ludzi był autorytetem. Pamiętała, że jako mała dziewczynka chciała mu dorównać umiejętnościami i wiedzą. No i Fred.. Jej przyjaciel, jej zauroczenie z szóstego roku. Tęskniła za nim. Potwornie tęskniła za jego pogodnymi oczami, dobrym humorem, ciepłymi dłońmi i czułymi pocału..
- Witam wszystkich! – jej rozmyślania przerwał gospodarz domu, Bill. – Chciałbym wam wszystkim podziękować za przybycie. Cieszymy się, że jesteście z nami w tym ważnym dniu.
- Dziękujemy! – dołączyła się Fluer.
- Za Fluer i Billa. – zawołał Pan Weasley, podnosząc kielich wypełniony winem.
- Za Fluer i Billa! – powtórzyli wszyscy, wznosząc toast.
- A teraz jedzcie i bawcie się dobrze. – powiedziała jeszcze Fluer i wszyscy zajęli się nakładaniem potraw na talerze.
                Hermiona nałożyła sobie na talerz porcję pieczonej wołowiny i trochę ziemniaczków. Zjadła wszystko z apetytem. Gdy powoli zapadał zmrok, rozbrzmiała muzyka. Pierwsze pary sunęły po parkiecie w rytm melodii.
- Co powiecie na zejście na plażę? – zapytała przyjaciół Ginny. – Chyba mamy trochę do nadrobienia, nie?
- Tak, jasne. – odpowiedziała Hermiona, bo zdawała sobie sprawę, że to o nią chodzi.
- To chodźmy. – rzucił jeszcze Ron i wszyscy razem wstali od stołu.
                Słońce właśnie zachodziło. Widok był przepiękny. Pomarańczowe promienia odbijały się w tafli wody. Przez chwilę milczeli, rozkoszując się tym zjawiskiem. Mewy krążyły nad wodą, „krzycząc” głośno. Pannie Granger podobało się tutaj. W tym momencie zaczęła żałować, że lato już się kończy.
- No więc? – milczenie przerwał jak zwykle niecierpliwy Ronald.
- Więc co? – zapytała zdziwiona Hermiona, obudzona jakby ze snu.
- Jakieś tłumaczenie? – nie patrzył na nią z zadowoloną miną.
- Chodzi wam o wakacje, tak?
- No tak. – dołączył Harry. – Dlaczego cię z nami nie było? Dlaczego w ogóle się nie odzywałaś? Co się działo?
- Szczerze? – Panna Granger westchnęła. – Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie.
- Czyli to było tylko twoje widzimisię? – Ron nie krył zdenerwowania i lekko podniósł głos.
- Uspokój się, stary. – pohamował emocje przyjaciela Harry.
- Nie będę ukrywać, że spędziłam miłe wakacje. Dobrze się bawiłam. – dziewczyna patrzyła w piasek, było jej głupio.
- Kiedy my cierpieliśmy po stracie Freda, ty tak po prostu imprezowałaś, spędzałaś czas ze znajomymi, bawiłaś się? – Ron był wściekły.
- Tak właśnie było. – odpowiedziała. – Nie patrzcie tak na mnie! – łypnęła wzrokiem na chłopców. – Miałam swoje powody, by tak postąpić. Potrzebowałam tego, potrzebowałam zapom..
- Łączyło cię coś z moim bratem w zeszłym roku prawda? – nagle przerwała jej Ginny.
                Hermiona momentalnie zbladła. Nie zdawała sobie sprawy, że ktokolwiek poza Georgem i samymi zainteresowanymi o tym wie. Ogarnęło ją przerażenie, nie wiedziała, jak ma teraz zacząć się tłumaczyć.
- Hej mała, spokojnie. – Ruda zauważyła strach w jej oczach. – Wiem, że spotykałaś się z Fredem.
- Jak to spotykała się z Fredem? – zdziwił się Harry. – Kiedy?
- Jak? – dołączył Ron.
- Przecież większość czasu spędzała z nami. – dodał jeszcze Potter.
- Przepraszam was, ale nie chcę o tym rozmawiać. – Hermiona była całkowicie zmieszana.
- Rozumiem. – odpowiedziała jej Ginny i przytuliła lekko.
- Ale ja nie rozumiem! – razem zawołali chłopcy.
- Kiedy indziej, okej? – zapytała ich Hermiona z nieszczęśliwą miną.
                Oni tylko pokiwali głowami, jednak w ich umysłach biło się milion myśli. Byli zaskoczeni, że Ginny jest taka spokojna i mieli jej za złe, że nic im wcześniej nie powiedziała. Może wtedy zrozumieliby i nie mieliby pretensji do przyjaciółki.
- A jak wasze wakacje? – zmieniła temat.
- Teraz jest już dobrze. – odpowiedziała jej Ruda. – Było ciężko, ale o tym wiesz, bo ci pisałam. Największy problem był z mamą, ale z nią też już lepiej.
- A George? – sama nie wiedziała, po co o niego pyta.
- Można powiedzieć, że straciliśmy dwóch braci, nie tylko jednego.. – powiedział Ron.
- Przestań kretynie! – Ginny uderzyła brata w ramię. – Nie waż się więcej tak mówić! Z Georgem jest źle. – odpowiedziała na pytanie przyjaciółce. – Trzy miesiące prawie bez żadnego kontaktu. Zaszył się na Pokątnej i w ogóle nie przyjeżdżał do Nory. A najgorsze, że zamknął sklep. Gdy go pytaliśmy, powiedział, że bez Freda nie jest w stanie go prowadzić. Ojciec go cały czas namawia i chyba zaczyna się łamać, ale tak naprawdę kto to wie.. – westchnęła zrezygnowana.
- Aż cud, że w ogóle tu dzisiaj przyjechał. – dodał Ron.
- Przyjechał, bo dowiedział się, że ty tu będziesz. – Ginny spojrzała na Pannę Granger. – Co on od ciebie chciał przed kolacją?
- O tym też wolałabym nie mówić. – to był temat najgorszy z możliwych.
- Hermiona! – teraz to Ginny zdenerwowała się. – Jesteśmy przyjaciółmi! Mogłabyś przestać? Tu nie chodzi tylko o ciebie, ale jednak też o mojego brata, o którego strasznie się martwię.
                Dziewczyna zastanowiła się chwilę. „Jeśli im powiem, to będzie afera na całą rodzinę. – pomyślała. – Ale mają prawo wiedzieć. Ich też to dotyczy.”
- George twierdzi, że to moja wina, że Fred zginął. – powiedziała szeptem.
- ŻARTUJESZ?! – krzyknął Harry.
- No chyba zwariował! – dodał Ron.
- Ej Miona nie przejmuj się. Wszyscy wiemy, że to nieprawda. – Ginny złapała ją za rękę.
- Nie rozmawiajmy już o tym. – skończyła temat Hermiona. – I wracajmy na górę.
                Poderwała się z miejsca i ruszyła w stronę domu. Reszta, chcąc, nie chcąc, musiała do niej dołączyć. Właśnie podawano tort. Hermiona przybrała twarz w piękny, choć lekko sztuczny uśmiech i porwała się w wir zabawy.

***
                Wakacje dobiegły końca. Już jutro mieli wsiąść w pociąg do Hogwartu. Hermiona spędziła miłe ostatnie dni. Ponownie zbliżyła się do przyjaciół. Kąpali się w jeziorze, grali w Quidditcha, odwiedzali znajomych. Na dwa dni nawet pojechali do Londynu, do domu Harry’ego. Grimmauld Place wyglądało teraz zupełnie inaczej. Zniknęły ciemne ściany, mroczne zakamarki. Harry odnowił mieszkanie, tak by za dziesięć miesięcy było gotowe do zamieszkania. W czasie tego wyjazdu poznali też kuzynkę Hermiony, Camilę. Dziewczyna od razu przypadła im do gustu. Troszkę zwariowana i nieodpowiedzialnie patrząca na świat. Ron można by powiedzieć, że lekko zauroczył się w mugolce. Ona jednak była obojętna na jego zainteresowanie.
                Ostatniego wieczoru Państwo Weasleyowie przygotowali kolację pożegnalną. Dołączyli do nich Bill z Fluer, Percy oraz Goerge. Hermiona unikała chłopaka jak ognia. Jego siostra i młodszy brat również nie byli do niego przyjaźnie nastawieni. Harry tylko starał się robić dobrą minę do złej gry. Tuż po posiłku Panna Granger wymówiła się bólem głowy i już o godzinie dwudziestej była w łóżku. Stwierdziła, że to jest najlepsze dla niej wyjście, by tylko nie patrzeć na bliźniaka.

***
Kilkaset kilometrów dalej.
Szara, betonowa podłoga. Brak jakichkolwiek mebli. Miednica z wodą. Łańcuchy, kraty, kajdany. Przerażający chłód. I głucha cisza. Raz na jakiś czas rozbrajający krzyk z sąsiedniej celi. Sunący dementorzy. Miliony myśli. Samotność. Postradanie zmysłów. Ból. Cierpienie. Żal za grzechy. Niemoc. Bezsilność. Strach.
I on..
Przystojny, blondwłosy, osiemnastoletni chłopak. Szare ciało przyodziane jedynie w ciemną szmatę. Grymas na twarzy, zamknięte oczy. Spokój. Równy oddech. Czas. Czekanie. Trzy miesiące.
Szczęk przesuwanej zasuwy w kracie. Wolność.
Otwarcie oczu. Piękne stalowo-szare tęczówki. Brak uśmiechu. Pięć minut wpatrywania się w drzwi.
Wyjście przed wieżę. „To koniec. Żegnaj Azkabanie!” Teleportacja.

***
                Zerwała się z łóżka zalana potem. Jej ciało zaczęły przechodzić drgawki. Miała dziwne przeczucie. Jakby coś się zmieniło, coś się skończyło. Z powrotem położyła się i przykryła szczelnie kołdrą. Było jej zimno, okropnie zimno. Nagle wstała. Na chude ramiona zarzuciła czarną bluzę. Wyszła przed dom i udała się przed siebie. Szła tak dziesięć minut. W końcu dotarła pod bramy cmentarza. Otworzyła furtkę i weszła. Chwilę krążyła między nagrobkami, aż w końcu znalazła ten, który chciała.

Fred Wealsey
Żył 20 lat
„Nie czekajcie, ja nie wrócę. Nie spieszcie się, ja poczekam.”

                Trzy razy w myślach przeczytała napis na płycie Freda. Powoli dochodziły do niej te słowa. Uśmiechnęła się, a po jej policzku popłynęła łza. Poczuła się wolna i silna.
„Zawsze będę o tobie pamiętać Freddie. – pomyślała. – Ale teraz już pora zacząć żyć całą sobą.”

                Stała tam jeszcze chwilkę, po czym odeszła. Nie sądziła tylko, że ktoś przypatruje jej się zza bramy cmentarza.



Kochani, proszę Was bardzo mocno o komentarze. To bardzo motywuje do dalszej pracy. Mam nadzieję, że rozdział się podobał. Pozdrawiam Was serdecznie! :)

Maja.

14 komentarzy:

  1. Jak ja czekałam na ten rozdział
    Neville i Lunka? :) yeaa ^^

    ~cyzia

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialne!
    Jestes świetna, serio *w*
    Nie moge sie doczekać następnego rozdziału:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział, jednak najbardziej mi się podobał kawałek o wyjsciu Draco z Azkabanu. Czekam na następny.
    Pozdrawiam, Maadź
    www.dramione-impossible-love.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. świetnie
    Takie poważne, ale świetne
    Mój ulubiony parring to Dramione, ale zawsze odczuwałam pewien respekt z Fremione :D Fajnie że to tak genialnie łączysz

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny, czekam na następny :D

    Zapraszam do siebie http://youaremyhorcrux.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Super. Świetnie opisałaś moment z Draco :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Rewelacyjny moment z Draco. : ) Ciekawa jestem kto się temu przyglądał... Chciało mi się płakać jak przeczytałam napis na ' nagrobku' Fredaa: C
    Rozdział cudny! Czekam na więcej :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Ryczeeee. ;(( Pamiętam pierwszy moment gdy dowiedziałam się, że uśmiercono mi Freda. Ryczałam jak za Zgredkiem. ;(( Jest w piątce moich ulubionych bohaterów ( Draco, Seamus, Zabini, Fred, Harry ) a oni tak bezkarnie mi go odebrali. :(
    Akcja z Draco również mnie przytłaczała, mam nadzieje, że mój skarb nie zrył sobie psychiki w Azkabanie i wróci do szkoły. Za bardzo za nim już tęsknie.
    Ktoś przyglądał jej się na cmentarzu? Coś czuje, że George albo Draco. :DD
    A no i jeszcze coś. Jak ja nie cierpie Rona! Ten człowiek w filmach, książkach a nawet w opowiadaniach doprowadza mnie do białej gorączki. XD
    Widzę, że nie ma już więcej rozdziałów wię musze czekać na nastęony. ;(
    Zapraszam do siebie, dopiero zaczynam. ;)
    http://jak-slizgon-zakochal-sie-w-gryfonie.blogspot.com/
    Pozdrawiam i życze samych sukcesów. ;**

    OdpowiedzUsuń
  9. Fajny blog, fajna historia. Jestem ciekawa, czy Draco się zmienił przez ten Azkaban. Weny życzę :)
    dramione-always-and-forever.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Dziś wstąpiłam po raz pierwszy i na pewno nie ostatni... Oryginalne pomysły na każdy rozdział. Oby tak dalej :)
    P.S. Mogłabyś mi wysyłać powiadomienia na gg? 33361115 Z góry dziękuję.
    Katy

    OdpowiedzUsuń
  11. Zapowiada sie interesująco :)
    Czekam na więcej.
    Draco wychodzi z Azkabanu, Georg ma jej wszystko za złe... Ciekawe jak to rozwiniesz :)
    Weny.
    Pozdrawiam,Lili.
    panstwoweasley.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Wrrrrrrrrrrr..... cholerny George...
    Popadł w deprechę..
    No strzelam, że przyglądał jej się Dracon : )
    Dramione to pierwszy mój ulubiony parring zaraz po jest Fremione
    Cholera śmierć tak boli :' ( biedny Freddie
    Ale Dramione to też będzie baaardzo ciekawa perspektywa... tylko mam nadzieje na brak zakładów, ale to tylko moje skromne zdanie nie mam prawa podważać twojej decyzji XD
    No to czekam na następny
    Pozdrawiam i życzę weny
    Paulina :3

    OdpowiedzUsuń
  13. Ahh i jeszcze kochana bo razi mnie ten błąd. Nie uznaj tego za niemiłe ale piszę się Fleur nie Fluer
    Przepraszam ale bolało : )

    OdpowiedzUsuń
  14. Merlinie rozpłakałam się ;-; Właściwie to zawsze płaczę jak pomyślę że Fred umarł ;-; Genialny rozdział :)
    //Azia

    OdpowiedzUsuń