Droga Cam,
Zacznę od tego, że strasznie za Tobą
tęsknię. Pilnie potrzebuję z kimś pogadać i wiem, że tylko Ty postarasz się to
zrozumieć. Niestety.. Jeszcze przez parę tygodni nie będziemy się widzieć, więc
muszę Ci to wszystko napisać. Nie lubię przelewać myśli na papier, ale nie mam
innego wyjścia.
On tu jest Cam.. Chłopak, o którym Ci
opowiadałam. Ten, który usilnie i z powodzeniem niszczył mi czas w szkole. Ten
cholernie przystojny blondyn o stalowo-szarych oczach. Na rozprawie myślałam,
że już go nie zobaczę, a tu nagle pojawia się w Hogwarcie. Gubię się we
własnych myślach. Nienawidzę go, ale jednak coś mnie do niego ciągnie. Co ja mam
zrobić? Nawet nie wiesz, jaką ochotę mam z nim porozmawiać. Ale porozmawiać! A
nie sprzeczać się, wydzierać.. To w ogóle do mnie nie podobne. Nie mam siły z
tym walczyć. Zaczęłam patrzeć na niego w pozytywnym świetle. A to błąd. Ogromny
błąd. Wiesz co kretyn sobie wymyślił? Że poderwie nową nauczycielkę. Ale gdybyś
ją zobaczyła! Figura gwiazdy filmowej, tak samo twarz! Ja o takiej pomarzyć
tylko mogę! A on się w nią wgapia jak w obrazek! Mówię Ci.. Chwilowo mam dość.
Sama rozumiesz.
Przepraszam, za ten bełkot słów. Pewnie
niewiele z tego zrozumiałaś. Nie przejmuj się. Ja też nie rozumiem, co dzieje
się w mojej głowie.
Niedługo się odezwę i całuję.
Hermiona.
Było bardzo wcześnie. Słońce
dopiero wyłaniało się zza horyzontu. Hermiona odłożyła pióro i zaklęciem
zgasiła lampkę znajdującą się nad łóżkiem. List do kuzynki zwinęła w rulon i
pospiesznie wyszła z łóżka. Narzuciła na krótką koszulę nocną granatową bluzę,
a na nogi włożyła kapcie. Nie oglądając się nawet w lustrze, chwyciła kartkę i
wyszła ze swojego dormitorium. W Pokoju Wspólnym nikogo nie było, podobnie jak
na korytarzach zamku. Powoli zbliżała się do sowiarni. Powitał ją huk setek
zwierząt. Uśmiechnęła się sama do siebie. Takich małych rzeczy brakowało jej,
gdy była w domu, w Londynie. Szybko odnalazła swoją Holly i przywiązała jej do
nóżki list.
- Leć do
Cam. – powiedziała do stworzonka.
Chwilę jeszcze stała w oknie
sowiarni, wzrokiem obserwując oddalające się zwierzę. Nagle trochę mocniej zawiał wiatr. Na jej nagich
nogach pojawiła się gęsia skórka, a ciało przeszedł dreszcz. Odwróciła się .
- Cześć
Granger. – doszedł ją głos dobiegający z drugiej strony pomieszczenia.
Dziewczyna poznała go od razu.
To był Draco Malfoy. Nie wiedział, jak długo tam jest. Jak długo jej się
przygląda. Pospiesznie szczelniej opatuliła się bluzą. Z wyrzutem spojrzała na
swoje nogi, karcąc się w myślach, że nie pomyślała o tym, by odpowiednio się
ubrać. Chłopak od razu to zauważył.
- Już się
tak nie zakrywaj. – zaśmiał się, a ona zmroziła go wzrokiem. – Całkiem nieźle
wyglądasz. – dodał.
- Dzięki. –
odpowiedziała zaskoczona. – Co tu robisz Malfoy?
- Domyślam
się, że to samo, co ty. – odpowiedział. – Wysyłam list. – dodał, patrząc na jej
dość głupawą minę.
- Tak
wcześnie? – zadała pierwsze pytanie, jakie tylko zdążyło przyjść jej do głowy.
Jego obecność trochę ją peszyła.
- Granger
przyzwyczaj się. – pokazał jej rząd śnieżnobiałych zębów.
- Do czego
niby? – nie wiedziała, o co mu chodzi.
- Że teraz
będziesz widywała mnie codziennie. Więc może postaraj się przy każdym spotkaniu
nie pytać mnie, co tutaj robię, dobra? – zaśmiał się. – Jestem uczniem, tak
samo jak ty, więc mogę włóczyć się po zamku, ile tylko chcę.
- Yyy.. –
nie wiedziała, co odpowiedzieć. Krzyknęła na siebie z wrogością w myślach i
nagle szczęśliwie odzyskała mowę. – Niestety będę musiała cię oglądać
codziennie. – zmierzyła go spojrzeniem, jednak jemu nadal z twarzy nie schodził
kpiący uśmieszek.
- Z radością
będziesz mnie oglądać codziennie. – nagle zaczął zbliżać się w jej stronę.
- Twoje
niedoczekanie Malfoy. – zaśmiała się ironicznie, jednak przeraziło ją to, że
chłopak jest coraz bliżej niej.
- Jesteś
tego pewna? – teraz stał bardzo blisko, naprzeciwko niej.
-
Zdecydowanie! – odpowiedziała z udawaną pewnością.
- Zamknij
oczy.
- Co?! –
prawie krzyknęła.
- Zamknij
oczy. – powtórzył.
- Ani mi się
śni!
- W takim
razie pomyśl życzenie.
- Malfoy o
co ci chodzi? – zrobiła dwa kroki w tył, jednak napotkała ścianę. On od razu
podążył za nią.
- Pomyśl
życzenie. – znów powtórzył i jeszcze bardziej się zbliżył.
- Ty
nienormalny jesteś! – krzyknęła, wyminęła chłopaka i zbiegła po schodkach na
korytarz, zostawiając go samego na
górze.
W bardzo szybkim tempie dotarła
do Pokoju Wspólnego. Weszła do dormitorium i zauważyła, że jej współlokatorki
już nie śpią. Przywitała się z nimi, zdjęła bluzę i rzuciła się na łóżko,
zasuwając kotary. Położyła się na wznak i zamknęła oczy. Po chwili poczuła że
ktoś siada na jej posłaniu. Otworzyła jedno oko i zauważyła, że to Ginny.
- Co jest? –
spytała Ruda.
- Wszystko w
porządku. – odpowiedziała, siadając.
- Na pewno? –
przyjaciółka chciała się upewnić.
- Tak. –
uśmiechnęła się, patrząc na nią. – Byłam tylko w sowiarni, wysłać list Cam.
- Okej. –
powiedziała i już chciała wstawać. – O Hermiono! – zawołała nagle. – Zamknij oczy.
- Co-oo? – prawie
zakrztusiła się własną śliną.
- Zamknij
oczy! – domagała się Ruda, więc Hermiona szybko zacisnęła powieki. – Pomyśl życzenie.
- O co Ci
cho.. – zaczęła.
- Nic nie
gadaj, tylko myśl!
„Chcę znów się zakochać, chcę znów się zakochać, chcę znów się zakochać.
– powiedziała do siebie w myślach. Zakochać się w nim. – dodał cichutki głosik
w jej głowie.”
- Już. –
powiedziała do Gin. Nagle usłyszała trzask i poczuła pulsujący ból w policzku. –
Zwariowałaś?! – krzyknęła na przyjaciółkę.
- Miałaś
rzęsę na policzku. – zaśmiała się Ruda. – W magicznym świecie jest taki
przesąd, nie wiedziałaś?
- Wszyscy
powariowaliście! – powiedziała dobitnie, zrzuciła Ginny z łóżka i sama wstała,
szybko udając się do łazienki. Tak naprawdę czuła się głupio, przez sytuację w
sowiarni.
Na śniadanie zeszła w bardzo
złym humorze. Dłoń Panny Weasley zostawiła ślad na policzku Hermiony. Nawet
sama Ruda nie zdawała sobie sprawy, że uderzyła przyjaciółkę aż z taką siłą.
Przepraszała ją dziesięć razy, jednak Panna Granger była nieugięta. Posiłek
zjadła sama, a następnie udała się do lochów na lekcję eliksirów wpatrując się
tylko w swoje buty.
Pod salą stało już trochę osób. Przywitała się ze znajomymi i stanęła
pod ścianą. Po chwili zobaczyła zbliżającego się Malfoya i w ciągu ułamka
sekundy spuściła głowę. On niestety ją zauważył i stanął obok.
- Co tam
Granger? – spytał.
- Dasz mi
dzisiaj spokój Malfoy? – spytała ze złością, nie patrząc na niego.
- Co cię
ugryzło Granger? – uwielbiał mówić do niej po nazwisku. Hermiona nie wytrzymała
i ponownie dzisiejszego dnia zmroziła go spojrzeniem, a on widząc jej twarz
wybuchł śmiechem na cały korytarz.
- Zamknij
się kretynie! – szturchnęła go.
- A trzeba
było myśleć to życzenie w sowiarni, ja bym cię tak mocno nie potraktował. –
powiedział, cały czas się śmiejąc.
- Zamilcz. –
powiedziała groźnie.
- Dobra,
dobra, nie bij. – odpowiedział jej i odszedł w stronę Zabiniego.
Po eliksirach Gryfoni mieli Zaklęcia, na
szczęście nie ze Ślizgonami. Hermiona miała dość kretyńskiej miny Malfoya,
który wpatrywał się w nią z kpiną przez całe zajęcia Eliksirów. Była wściekła.
Humor miała jeszcze gorszy niż po spotkaniu z nim w sowiarni. Postanowiła nie
iść na obiad i po Zaklęciach udała się do Pokoju Wspólnego, żeby usunąć ślad z
policzka. Gdy w końcu jej się udało, nastrój miała odrobinę lepszy. Z lekkim
uśmiechem udała się pod salę Obrony Przed Czarną Magią. Była pozytywnie
nastawiona.
- Witam Was
kochani. – z uczniami przywitała się profesor Hollis. – Dzisiaj będziemy
pracować w parach. – powiedziała.
Przyjaciółki spojrzały na siebie
i uśmiechnęły się. Hermiona już nie miała nic za złe Rudej, więc ucieszyła się,
że będą ćwiczyć razem.
- Wiem, że
większość już potrafi to robić, ale trochę powtórki nikomu nie zaszkodzi. –
kontynuowała nauczycielka. – Będziemy rzucać uroki.
- Nie masz
ze mną szans! – szepnęła do ucha przyjaciółki Ginny.
- Żebyś się
nie zdziwiła. – Hermiona nie była jej dłużna.
- Jednak
waszym partnerem nie będzie kolega z ławki. Troszeczkę się pozamieniamy. –
dziewczynom nieco zrzedły miny. – Jest nas nieparzyście, więc jedna osoba
będzie ćwiczyć ze mną.
Po paru chwilach Ginny siedziała
obok Zabiniego, Harry obok Neville’a, a Ron koło Pansy. Pięć minut później
zostało jedynie trzech uczniów bez pary. Hermiona, Draco i Lavender Brown.
Gryfonka z niedowierzeniem
patrzyła na Ślizgona, który wpatrywał się w nauczycielkę z rozmarzeniem.
Jeszcze bardziej zdziwiło ją to, że Hollis nie pozostaje mu dłużna. Wiedziała,
już jakie będą pary i to sprawiło, że znów miała zły humor.
- Myślę, że lepiej
z urokami poradzi sobie Pan Malfoy niż Panna Granger, więc dziewczyny będą
ćwiczyć razem. – skończyła podział profesor Hollis.
Nagle w klasie wszyscy zamilkli
i na zmianę wpatrywali się i w Hermionę i w nową profesorkę. Nikt z nauczycieli
nigdy nie powiedział, że Hermiona jest gorsza od Draco. Nawet jeśli Barbara
Hollis była tu nowa, to musiała wiedzieć, że Panna Granger jest najlepszą
uczennicą w całej szkole. Gryfonka zrobiła się czerwona ze złości, a Malfoyowi
z twarzy nie schodził uśmiech. Bawiła go wściekłość Hermiony.
- Proponuję
to sprawdzić. – odezwała się Panna Granger.
- Słucham? –
Profesor Hollis myślała, że się przesłyszała.
- Sprawdzić,
czy faktycznie jestem gorsza od Malfoya. – powiedziała ze zdecydowaniem.
- Nie ma
takiej potrzeby Panno Granger. – nauczycielka uśmiechnęła się ze sztucznością.
- Jednak
nalegam. Udowodnię pani, że tak nie jest.
- Podważasz
moje zdanie Granger? – Hollis nie znosiła, gdy ktoś jej się przeciwstawiał.
- Po prostu
chcę pani pokazać, co potrafię.
- Masz
zamiar się popisywać Granger? – była coraz bardziej zła.
- Nie. Chcę
tylko zmierzyć się z Malfoyem. – zarówno Hermiona jak i Hollis powoli podnosiły
głos.
- Daj spokój
Miona. – szeptem powiedziała do przyjaciółki Ginny.
- Proszę
ćwiczymy. Granger wracaj do Brown. A ty Weasley do Zabiniego.
- Chcę
ćwiczyć z Malfoyem! – Hermiona krzyknęła.
- Nie
będziesz ćwiczyć z Malfoyem! – krzykiem odpowiedziała jej profesorka.
- W takim
razie nie będę ćwiczyć wcale! – skończyła Hermiona i udała się w stronę drzwi.
Cała klasa wstrzymała oddech.
Panna Granger nigdy się tak nie zachowywała. Szanowała nauczycieli, nawet gdy
nie byli oni zbyt sympatyczni.
- Szlaban
Granger! – wydarła się na całe pomieszczenie Barbara Hollis.
- Nie ma
sprawy. – rzuciła w jej stronę Hermiona i z hukiem trzasnęła drzwiami klasy, a
na korytarzu dotarło do niej, jak bardzo nienawidzi tej kobiety.
Spóźnione życzonka świąteczne moje kochane czytelniczki! :) wszystkiego dobrego dlas Was ;* czytajcie, komentujcie, bądźcie ze mną! Pozdrawiam! :)
Maja.