piątek, 27 grudnia 2013

Rozdział 6.

Droga Cam,
Zacznę od tego, że strasznie za Tobą tęsknię. Pilnie potrzebuję z kimś pogadać i wiem, że tylko Ty postarasz się to zrozumieć. Niestety.. Jeszcze przez parę tygodni nie będziemy się widzieć, więc muszę Ci to wszystko napisać. Nie lubię przelewać myśli na papier, ale nie mam innego wyjścia.
On tu jest Cam.. Chłopak, o którym Ci opowiadałam. Ten, który usilnie i z powodzeniem niszczył mi czas w szkole. Ten cholernie przystojny blondyn o stalowo-szarych oczach. Na rozprawie myślałam, że już go nie zobaczę, a tu nagle pojawia się w Hogwarcie. Gubię się we własnych myślach. Nienawidzę go, ale jednak coś mnie do niego ciągnie. Co ja mam zrobić? Nawet nie wiesz, jaką ochotę mam z nim porozmawiać. Ale porozmawiać! A nie sprzeczać się, wydzierać.. To w ogóle do mnie nie podobne. Nie mam siły z tym walczyć. Zaczęłam patrzeć na niego w pozytywnym świetle. A to błąd. Ogromny błąd. Wiesz co kretyn sobie wymyślił? Że poderwie nową nauczycielkę. Ale gdybyś ją zobaczyła! Figura gwiazdy filmowej, tak samo twarz! Ja o takiej pomarzyć tylko mogę! A on się w nią wgapia jak w obrazek! Mówię Ci.. Chwilowo mam dość. Sama rozumiesz.
Przepraszam, za ten bełkot słów. Pewnie niewiele z tego zrozumiałaś. Nie przejmuj się. Ja też nie rozumiem, co dzieje się w mojej głowie.
Niedługo się odezwę i całuję.
Hermiona.

                Było bardzo wcześnie. Słońce dopiero wyłaniało się zza horyzontu. Hermiona odłożyła pióro i zaklęciem zgasiła lampkę znajdującą się nad łóżkiem. List do kuzynki zwinęła w rulon i pospiesznie wyszła z łóżka. Narzuciła na krótką koszulę nocną granatową bluzę, a na nogi włożyła kapcie. Nie oglądając się nawet w lustrze, chwyciła kartkę i wyszła ze swojego dormitorium. W Pokoju Wspólnym nikogo nie było, podobnie jak na korytarzach zamku. Powoli zbliżała się do sowiarni. Powitał ją huk setek zwierząt. Uśmiechnęła się sama do siebie. Takich małych rzeczy brakowało jej, gdy była w domu, w Londynie. Szybko odnalazła swoją Holly i przywiązała jej do nóżki list.
- Leć do Cam. – powiedziała do stworzonka.
                Chwilę jeszcze stała w oknie sowiarni, wzrokiem obserwując oddalające się zwierzę. Nagle  trochę mocniej zawiał wiatr. Na jej nagich nogach pojawiła się gęsia skórka, a ciało przeszedł dreszcz. Odwróciła się .
- Cześć Granger. – doszedł ją głos dobiegający z drugiej strony pomieszczenia.
                Dziewczyna poznała go od razu. To był Draco Malfoy. Nie wiedział, jak długo tam jest. Jak długo jej się przygląda. Pospiesznie szczelniej opatuliła się bluzą. Z wyrzutem spojrzała na swoje nogi, karcąc się w myślach, że nie pomyślała o tym, by odpowiednio się ubrać. Chłopak od razu to zauważył.
- Już się tak nie zakrywaj. – zaśmiał się, a ona zmroziła go wzrokiem. – Całkiem nieźle wyglądasz. – dodał.
- Dzięki. – odpowiedziała zaskoczona. – Co tu robisz Malfoy?
- Domyślam się, że to samo, co ty. – odpowiedział. – Wysyłam list. – dodał, patrząc na jej dość głupawą minę.
- Tak wcześnie? – zadała pierwsze pytanie, jakie tylko zdążyło przyjść jej do głowy. Jego obecność trochę ją peszyła.
- Granger przyzwyczaj się. – pokazał jej rząd śnieżnobiałych zębów.
- Do czego niby? – nie wiedziała, o co mu chodzi.
- Że teraz będziesz widywała mnie codziennie. Więc może postaraj się przy każdym spotkaniu nie pytać mnie, co tutaj robię, dobra? – zaśmiał się. – Jestem uczniem, tak samo jak ty, więc mogę włóczyć się po zamku, ile tylko chcę.
- Yyy.. – nie wiedziała, co odpowiedzieć. Krzyknęła na siebie z wrogością w myślach i nagle szczęśliwie odzyskała mowę. – Niestety będę musiała cię oglądać codziennie. – zmierzyła go spojrzeniem, jednak jemu nadal z twarzy nie schodził kpiący uśmieszek.
- Z radością będziesz mnie oglądać codziennie. – nagle zaczął zbliżać się w jej stronę.
- Twoje niedoczekanie Malfoy. – zaśmiała się ironicznie, jednak przeraziło ją to, że chłopak jest coraz bliżej niej.
- Jesteś tego pewna? – teraz stał bardzo blisko, naprzeciwko niej.
- Zdecydowanie! – odpowiedziała z udawaną pewnością.
- Zamknij oczy.
- Co?! – prawie krzyknęła.
- Zamknij oczy. – powtórzył.
- Ani mi się śni!
- W takim razie pomyśl życzenie.
- Malfoy o co ci chodzi? – zrobiła dwa kroki w tył, jednak napotkała ścianę. On od razu podążył za nią.
- Pomyśl życzenie. – znów powtórzył i jeszcze bardziej się zbliżył.
- Ty nienormalny jesteś! – krzyknęła, wyminęła chłopaka i zbiegła po schodkach na korytarz, zostawiając  go samego na górze.
                W bardzo szybkim tempie dotarła do Pokoju Wspólnego. Weszła do dormitorium i zauważyła, że jej współlokatorki już nie śpią. Przywitała się z nimi, zdjęła bluzę i rzuciła się na łóżko, zasuwając kotary. Położyła się na wznak i zamknęła oczy. Po chwili poczuła że ktoś siada na jej posłaniu. Otworzyła jedno oko i zauważyła, że to Ginny.
- Co jest? – spytała Ruda.
- Wszystko w porządku. – odpowiedziała, siadając.
- Na pewno? – przyjaciółka chciała się upewnić.
- Tak. – uśmiechnęła się, patrząc na nią. – Byłam tylko w sowiarni, wysłać list Cam.
- Okej. – powiedziała i już chciała wstawać. – O Hermiono! – zawołała nagle. – Zamknij oczy.
- Co-oo? – prawie zakrztusiła się własną śliną.
- Zamknij oczy! – domagała się Ruda, więc Hermiona szybko zacisnęła powieki. – Pomyśl życzenie.
- O co Ci cho.. – zaczęła.
- Nic nie gadaj, tylko myśl!
                „Chcę znów się zakochać, chcę znów się zakochać, chcę znów się zakochać. – powiedziała do siebie w myślach. Zakochać się w nim. – dodał cichutki głosik w jej głowie.”
- Już. – powiedziała do Gin. Nagle usłyszała trzask i poczuła pulsujący ból w policzku. – Zwariowałaś?! – krzyknęła na przyjaciółkę.
- Miałaś rzęsę na policzku. – zaśmiała się Ruda. – W magicznym świecie jest taki przesąd, nie wiedziałaś?
- Wszyscy powariowaliście! – powiedziała dobitnie, zrzuciła Ginny z łóżka i sama wstała, szybko udając się do łazienki. Tak naprawdę czuła się głupio, przez sytuację w sowiarni.
                Na śniadanie zeszła w bardzo złym humorze. Dłoń Panny Weasley zostawiła ślad na policzku Hermiony. Nawet sama Ruda nie zdawała sobie sprawy, że uderzyła przyjaciółkę aż z taką siłą. Przepraszała ją dziesięć razy, jednak Panna Granger była nieugięta. Posiłek zjadła sama, a następnie udała się do lochów na lekcję eliksirów wpatrując się tylko w swoje buty.
Pod salą stało już trochę osób. Przywitała się ze znajomymi i stanęła pod ścianą. Po chwili zobaczyła zbliżającego się Malfoya i w ciągu ułamka sekundy spuściła głowę. On niestety ją zauważył i stanął obok.
- Co tam Granger? – spytał.
- Dasz mi dzisiaj spokój Malfoy? – spytała ze złością, nie patrząc na niego.
- Co cię ugryzło Granger? – uwielbiał mówić do niej po nazwisku. Hermiona nie wytrzymała i ponownie dzisiejszego dnia zmroziła go spojrzeniem, a on widząc jej twarz wybuchł śmiechem na cały korytarz.
- Zamknij się kretynie! – szturchnęła go.
- A trzeba było myśleć to życzenie w sowiarni, ja bym cię tak mocno nie potraktował. – powiedział, cały czas się śmiejąc.
- Zamilcz. – powiedziała groźnie.
- Dobra, dobra, nie bij. – odpowiedział jej i odszedł w stronę Zabiniego.
                 Po eliksirach Gryfoni mieli Zaklęcia, na szczęście nie ze Ślizgonami. Hermiona miała dość kretyńskiej miny Malfoya, który wpatrywał się w nią z kpiną przez całe zajęcia Eliksirów. Była wściekła. Humor miała jeszcze gorszy niż po spotkaniu z nim w sowiarni. Postanowiła nie iść na obiad i po Zaklęciach udała się do Pokoju Wspólnego, żeby usunąć ślad z policzka. Gdy w końcu jej się udało, nastrój miała odrobinę lepszy. Z lekkim uśmiechem udała się pod salę Obrony Przed Czarną Magią. Była pozytywnie nastawiona.
- Witam Was kochani. – z uczniami przywitała się profesor Hollis. – Dzisiaj będziemy pracować w parach. – powiedziała.
                Przyjaciółki spojrzały na siebie i uśmiechnęły się. Hermiona już nie miała nic za złe Rudej, więc ucieszyła się, że będą ćwiczyć razem.
- Wiem, że większość już potrafi to robić, ale trochę powtórki nikomu nie zaszkodzi. – kontynuowała nauczycielka. – Będziemy rzucać uroki.
- Nie masz ze mną szans! – szepnęła do ucha przyjaciółki Ginny.
- Żebyś się nie zdziwiła. – Hermiona nie była jej dłużna.
- Jednak waszym partnerem nie będzie kolega z ławki. Troszeczkę się pozamieniamy. – dziewczynom nieco zrzedły miny. – Jest nas nieparzyście, więc jedna osoba będzie ćwiczyć ze mną.
                Po paru chwilach Ginny siedziała obok Zabiniego, Harry obok Neville’a, a Ron koło Pansy. Pięć minut później zostało jedynie trzech uczniów bez pary. Hermiona, Draco i Lavender Brown.
                Gryfonka z niedowierzeniem patrzyła na Ślizgona, który wpatrywał się w nauczycielkę z rozmarzeniem. Jeszcze bardziej zdziwiło ją to, że Hollis nie pozostaje mu dłużna. Wiedziała, już jakie będą pary i to sprawiło, że znów miała zły humor.
- Myślę, że lepiej z urokami poradzi sobie Pan Malfoy niż Panna Granger, więc dziewczyny będą ćwiczyć razem. – skończyła podział profesor Hollis.
                Nagle w klasie wszyscy zamilkli i na zmianę wpatrywali się i w Hermionę i w nową profesorkę. Nikt z nauczycieli nigdy nie powiedział, że Hermiona jest gorsza od Draco. Nawet jeśli Barbara Hollis była tu nowa, to musiała wiedzieć, że Panna Granger jest najlepszą uczennicą w całej szkole. Gryfonka zrobiła się czerwona ze złości, a Malfoyowi z twarzy nie schodził uśmiech. Bawiła go wściekłość Hermiony.
- Proponuję to sprawdzić. – odezwała się Panna Granger.
- Słucham? – Profesor Hollis myślała, że się przesłyszała.
- Sprawdzić, czy faktycznie jestem gorsza od Malfoya. – powiedziała ze zdecydowaniem.
- Nie ma takiej potrzeby Panno Granger. – nauczycielka uśmiechnęła się ze sztucznością.
- Jednak nalegam. Udowodnię pani, że tak nie jest.
- Podważasz moje zdanie Granger? – Hollis nie znosiła, gdy ktoś jej się przeciwstawiał.
- Po prostu chcę pani pokazać, co potrafię.
- Masz zamiar się popisywać Granger? – była coraz bardziej zła.
- Nie. Chcę tylko zmierzyć się z Malfoyem. – zarówno Hermiona jak i Hollis powoli podnosiły głos.
- Daj spokój Miona. – szeptem powiedziała do przyjaciółki Ginny.
- Proszę ćwiczymy. Granger wracaj do Brown. A ty Weasley do Zabiniego.
- Chcę ćwiczyć z Malfoyem! – Hermiona krzyknęła.
- Nie będziesz ćwiczyć z Malfoyem! – krzykiem odpowiedziała jej profesorka.
- W takim razie nie będę ćwiczyć wcale! – skończyła Hermiona i udała się w stronę drzwi.
                Cała klasa wstrzymała oddech. Panna Granger nigdy się tak nie zachowywała. Szanowała nauczycieli, nawet gdy nie byli oni zbyt sympatyczni.
- Szlaban Granger! – wydarła się na całe pomieszczenie Barbara Hollis.

- Nie ma sprawy. – rzuciła w jej stronę Hermiona i z hukiem trzasnęła drzwiami klasy, a na korytarzu dotarło do niej, jak bardzo nienawidzi tej kobiety.



Spóźnione życzonka świąteczne moje kochane czytelniczki! :) wszystkiego dobrego dlas Was ;* czytajcie, komentujcie, bądźcie ze mną! Pozdrawiam! :)

Maja.