środa, 4 grudnia 2013

Rozdział 4.

- Gdzieś ty była? – Hermiona zdziwiła się, że jej przyjaciółka jeszcze nie śpi. Właśnie wróciła do Nory cała zmarznięta, a Ginny czekała na nią przy stole w kuchni.
- Gin, dlaczego nie śpisz? – dziewczyna odpowiedziała pytaniem na pytanie.
- Obudziłam się, a ciebie nie było. Wystraszyłam się. Już chciałam budzić chłopców. Wszystko w porządku? – spojrzała prosto w jej oczy.
- Tak, nie martw się. Byłam na cmentarzu. Po.. – zawiesiła głos i głośno przełknęła ślinę. – Pożegnać się z Fredem. – dokończyła.
- Chcesz o tym pogadać? – Rudą nie zdziwiła jej odpowiedź.
- Nie, nie. – zaprzeczyła. – Zobacz, która godzina! Chodźmy spać. Jutro Hogwart. – uśmiechnęła się na samą myśl, złapała przyjaciółkę za rękę i pociągnęła na górę, do ich tymczasowo wspólnej sypialni. 

***
         Stanął przed ciemną, mroczną rezydencją. Jego ciało cały czas przechodziły lekkie dreszcze. Ale nie było to uczucie zimna. Zdziwił się temperaturą, jaka panowała na dworze. W Azkabanie było zdecydowanie chłodniej. Niedbale przeczesał dłonią włosy i wszedł na szerokie, marmurowe schody. Stanął przed metalowymi drzwiami. Zastanowił się, czy zapukać.
„Przecież to mój dom! – pomyślał. – Dom zła. Dom cierpienia, braku miłości. Ale jednak dom. Tu spędziłem całe dzieciństwo, które tylko momentami było do przeżycia. Wtedy, gdy nie było ojca. Lucjusz.. Tak naprawdę obcy człowiek, ale jednak ojciec. Siedzi w Azkabanie, był w celi obok. Ani razu nie zawołał. Do swojego syna. Przecież jestem jego jedynym synem!”
W jego sercu rozlała się cała gorycz. Nienawiść. Wściekłość. Na niego. Na ojca, który zmarnował mu życie. Wiedział jednak, że w tym domu go nie ma. Pchnął drzwi i wszedł do środka.
Na pierwszy rzut oka przestronny hol wyglądał tak, jak pamiętał. Kafle na podłodze, przykryte ciemnozielonym dywanem. Portrety przodków na ścianach, przerażająca cisza i chłód. Wszedł do kuchni. Tu też nie było inaczej. Czarne meble, zasunięte okna. Szybko wyszedł z pomieszczenia. Przeszedł korytarzem i otworzył wielkie podwójne drzwi prowadzące do salonu. Uderzyło go ciepło. Przyjemne ciepło. Na początku nikogo nie zauważył. Po chwili jednak dostrzegł blondwłosą postać siedzącą do niego tyłem na kanapie przy, o dziwo, wesoło trzaskającym kominku. 
- Witaj matko. – powiedział głośno, pewnym głosem.
- Draco? – odezwała się szeptem. – Draco? – powtórzyła głośniej.
- Tak, to ja. – odpowiedział.
Kobieta zerwała się z siedzenia. Odwróciła się na pięcie w stronę jej jedynego dziecka. Draco przyjrzał jej się dokładnie. Jej niebieskie oczy, pełne bólu, ale też zrozumienia i akceptacji teraz zaszkliły się łzami. Rzuciła się chłopakowi na szyję, czule go ściskając. On zastygł ze zdziwienia. To się nigdy wcześniej nie zdarzyło. Odwzajemnił gest.
- A ojciec? – spytała po chwili, odrywając się od niego.
- W Azkabanie, przecież wiesz. – odpowiedział. – Pójdę do siebie. – jak najszybciej chciał stamtąd wyjść.
- Nie Draco, zaczekaj, porozmawiaj ze mną. – próbowała go zatrzymać.
- Nie matko, jestem zmęczony. Dobranoc. – rzucił jeszcze w jej stronę i udał się w stronę schodów.

***
Cały czas biegła. Nie zatrzymywała się. Jej czarna sukienka była pozadzierana, a bose stopy poranione. Czuła wrogi oddech tuż za sobą. Przyspieszyła tempa. Nie rozglądała się. Było ciemno, przerażająco ciemno. I wilgotno. Słyszała kroki. Nagle potknęła się o konar. Ktoś się na nią rzucił. Przewrócił ją na plecy, przygniótł jej ciało swoim. Mocno zacisnęła powieki. Ze strachu. Nie chciała widzieć napastnika. W końcu jednak nie wytrzymała. Otworzyła oczy. Pochylała się nad nią postać w czarnej pelerynie i głęboko zaciągniętym kapturze. Chciała krzyknąć, jednak postać przyłożyła swoją dłoń do jej twarzy. Była ciepła, a to zdezorientowało dziewczynę. Nagle napastnik zsunął kaptur drugą ręką. Pierwsze, co zauważyła to stalowoszare, zimne oczy.

***
Otworzył drzwi do swojej sypialni. Od razu było widać, że to pokój Ślizgona. Zielono-srebrne barwy dominowały w każdym kącie pomieszczenia. Łóżko przyozdobione  Łóżko przyozdobione było srebrnymi wężami. Ogarnęła go melancholia. Podszedł do biurka. Wszystko było tu takie same, jak zostawił. Zdziwiła go jednak koperta, leżąca po lewej stronie. Wziął ją do ręki i rozpoznał pieczęć Hogwartu. Szybko otworzył kopertę.

Szanowny Panie Malfoy,
Mamy przyjemność poinformowania Pana, o możliwości kontynuowani nauki w Szkole Magii i Czarodziejstwa Hogwart. Dołączamy listę niezbędnych książek i wyposażenia dla ucznia siódmego roku.
Rok szkolny rozpoczyna się 1 września. 
Z wyrazami szacunku,
Minerwa McGonagall, dyrektor.

Szybko zgniótł pergamin i wrzucił go do kosza znajdującego się pod biurkiem. Zdjął szatę i rzucił się na łóżko.
„Hogwart.. – pomyślał. – Po co komu Hogwart? Więzień z Azkabanu w Szkole? Stara McGonagall chyba zwariowała! Przecież wszystko się zmieniło! Nic już nie będzie jak dawniej. Ani mi się śni tam wracać!” 
Śmiał się jeszcze chwilę w myślach z profesorki, która wpadła na tak głupi pomysł, by ponownie przyjąć go do szkoły. Jego.. Przecież był Śmierciożercą. Nie z własnego wyboru, ale jednak. Mimo, że Voldemort nie żył, to ta sprawa już zawsze będzie nad nim wisiała. Po paru minutach zasnął.

***
Obudziła się nagle, kompletnie nie pamiętając, co jej się śniło. Otworzyła oczy, jednak bardzo szybko je zamknęła. Oślepiły ją ostatnie letnie promienie. Przeciągnęła się i wyszła z łóżka. Rozejrzała się po pokoju. Dwa kufry stały przygotowane tuż przy drzwiach. Uśmiechnęła się na ich widok. Odwróciła głowę w prawą stronę, gdzie spała Ginny. Widać było jedynie rudą czuprynę. Podeszła do posłania dziewczyny i pochyliła się.
- Wstawaj śpiochu! – krzyknęła tak głośno, że Ruda aż podskoczyła z przerażenia. 
- Zwariowałaś? – oburzyła się Ginny.
- Hogwart, Hogwart, dzisiaj Hogwart. – Hermiona nie zważyła nawet na złość przyjaciółki. – Wstawaj, nie marudź. – odpowiedziała. – Cieszysz się?
- Że moja przyjaciółka ma nie po kolei w głowie i się drze od samego rana? Nie. Nie cieszę się.
- Oj Gin. O Hogwart mi chodzi.
- Mam się cieszyć, że wakacje się skończyły? – Ruda spojrzała na Pannę Granger.
- No tak. – ta odpowiedziała jej z uśmiechem.
- Panna Kujon Granger wraca. – westchnęła tylko Ginny, założyła na siebie szlafrok i udała się do łazienki.
Hermiona jedynie wzruszyła ramionami. Ze swojej torby wyciągnęła pióro, a z szuflady Rudej wyciągnęła kawałek pergaminu. Zaczęła pisać.

Kochana Cam!
Wszystko u mnie w jak najlepszym porządku. 
Zaraz jedziemy na dworzec. Już nie mogę doczekać się Hogwartu.
Okropnie za Tobą tęsknię.
Odezwę się, jak będę na miejscu.
Widzimy się na święta! 
Całuski!
Hermiona.

Hermiona przywołała swoją sówkę i przywiązała do jej nóżki list. To Camili będzie jej w szkole najbardziej brakowało. Podobałoby jej się w Hogwarcie, ale niestety. Dziewczyna nie miała takiego szczęścia i musiała chodzić do zwykłego, mugolskiego liceum. Poczekała aż Ginny wyszykuje się do wyjścia i razem zeszły na dół, targając po schodach swoje kufry.
Droga na King’s Cross i podróż pociągiem minęła wszystkim bardzo szybko. Przyjaciele witali się czule, znajomi wymieniali miłe pozdrowienia. Niby wszystko było takie same, a jednak zupełnie inne. Wszędzie jednak przeważały uśmiechnięte twarze.
W Hogsmeade przywitał ich Hagrid, wołający pierwszorocznych, a w Wielkiej Sali profesor McGonagall. Sklepienie było dziś przepiękne. Wypełnione setkami gwiazd. Tak, jakby mówiło, że będzie to wspaniały rok. O tym samym zapewniła ich też Tiara Przydziału. Skrzaty, jak zwykle spisały się na medal, przygotowując przepyszne posiłki. Atmosfera całej uczty była ciepła i przyjazna. Przywitali nową nauczycielkę Obrony Przed Czarną Magią, profesor Barbarę Hollis. Była to szczupła, piękna, czarnowłosa czarownica o ciemnozielonych oczach. Wielu uczniów już po cichu wzdychało do niej za pucharami z sokiem dyniowym, a dziewczęta przyglądały się im z lekkim zażenowaniem.
Po uczcie Hermiona, jako cały czas prefekt Gryfonów, oprowadziła pierwszaków po Pokoju Wspólnym, przekazując wszystkie zasady i pokazując dormitoria. Później dołączyła do przyjaciół, siedzących przy kominku. Ginny ziewnęła przeciągle.
- Idziemy spać? – zapytała resztę.
- Nie, za wcześnie. – zaprzeczył jej brat.
- Zmęczony jestem. – odezwał się Harry.
- A co powiecie na toast za rozpoczęcie nowego roku? – spytał Neville.
- A mamy coś? – z nadzieją zapytał Ronald.
- No nie.. – odpowiedziała Ginny. – Chodźcie spać! – próbowała ich namówić.
- No Ginny, przestać. – zatrzymała ją Hermiona. – Przyniosę parę butelek kremowego piwa.
- Niby skąd je weźmiesz? – spytał ze zdziwieniem Harry.
- W ogóle we mnie nie wierzysz Potter. – zaśmiała się i ruszyła w stronę portretu Grubej Damy. – Zaraz wracam. – uśmiechnęła się jeszcze w ich stronę.
           Wiedziała, jak zdobyć napoje w Hogwarcie. Ten sposób pokazał jej Fred. Szła pewnym krokiem w stronę lochów. Tylko tam to było możliwe, nie licząc kuchni, ale do skrzatów wolała się nie zbliżać. Nie były chętne na rozdawanie kremowego piwa. 
Schodziła coraz niżej. Było coraz zimniej. Miała na sobie jedynie cienkie beżowe legginsy i czarną bokserkę. Żałowała, że nie wzięła ze sobą bluzy. Nagle usłyszała kroki za sobą. Odwróciła się.
- No no no. – odezwał się głos. – Kogo my tu mamy. – postać omiotła ją spojrzeniem od stóp do głów. 
- Witaj Malfoy. – powiedziała pewnym siebie głosem. 
- Cześć Granger. – odpowiedział jej. 


Wybaczcie, ze tak długo to trwało. Następny będzie szybciej, obiecuje. Pozdrawiam :)

Maja.

7 komentarzy:

  1. Bardzo podobają mi się fragmenty z Malfoyem. Niby krótkie wypowiedzi, mało o nim jest, a jednak idealnie oddaje cały klimat jaki powinien być :) Życzę weny i z niecierpliwością czekam nanastępny :))

    OdpowiedzUsuń
  2. wreszcie nowy rozdzialik! genialny ;D jednak Malfoy w Hogwarcie... i bardzo dobrze ^^ pisz szybciutko, już nie mogę się doczekać! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ugh, przerywanie w takim momencie powinno byc karalne. Chce wiecej!

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajnie, chociaż trochę mało akcji :)
    No a Draco taki jakiego lubię...
    Choć mam nadzieje, że jeszcze trochę się ponielubią :DD

    OdpowiedzUsuń
  6. Nareszcie! Wiem, że od ostatniego rozdziału nie minęło, aż tyle czasu ale czekałam z utęsknieniem. A co najważniejsze, jest Draco, mój bohater kochany. Uwielbiam gdy akcja dzieje się w Hogwarcie, zazwyczaj tylko takie opowiadania czytam a Twoje zdecydowanie należy do jednych z moich ulubionych. Aż chcę tego więcej. No i cóż, Ron! Nie cierpie go ale to już chyba wiesz, prawda? Nie wiem skąd ta niechęć to tego gryfona ale wiem na pewno, że nieważne jak będzie się starał ja i tak go nie lubię! :DD:DD
    No nic jak czekać na nowy rozdział, mam nadzieję, że pojawi się szybciutko.
    Pozdrawiam i życzę udanych Mikołajek. ;))

    OdpowiedzUsuń
  7. Klimat odzywek Draco i przemyslen jest taki jaki powinien , bo za slodko tez nie moze byc. :) Jestem ciekawa , co potoczy sie dalej.. Czy Malfoy cos na nia rzuci czy moze spokojnie sobie porozmawiaja? hm.. tak.. Zaciekawil mnie twoj blog i bede tu wpadac ^^ Pisz szybko nastepny rozdzial!

    Pozdrawiam , Patrycja :3

    OdpowiedzUsuń